tak chciałbym powrócić

bezsenność z boku na bok
jak pustka po byłej dziewczynie
flakon zasuszonych wrzosów
westchnieniem firanek

bezsenność w przód i w tył
czas sierota mimo woli przegląda stare bilety
blakną zbyt szybko w cieniu nierozpakowanego plecaka

w rytm świecy
lepię ze śniegu słowa o niskiej powale
i ledwo uchylonym oknie

a tam stawia czerwiec
pod niebem
ciężkim od pragnienia dotyku połonin
iskry zrozumienia

czeka zaścielony