Mojej Pani od Muzyki
Górne tony po raz pierwszy zaśpiewane
Chwiejne dźwięki postawione za wysoko
Moja Pani od Muzyki poprawiała
Rytm właściwy nadawała moim krokom
Wskazywała jak poznawać nut znaczenie
Zachęcała by odsłaniać nut urodę
Pokazała jak wyzwolić wdzięk z pianina
Po klawiszach przesuwała palce moje
Pobudziła głód uniesień nadzmysłowych
Kluczem prostym zakończyła puste zdania
Requiem nucę moim słowom niepotrzebnym
Chcę wyśpiewać przez przypadki podziw dla niej
Jesteś obok – milknie cisza
Nie ma Ciebie – piękna nie ma
Tobie śpiewać – to jak gwiazdom podać rękę
Czarnym myślom podarować zapomnienie
By Cię słuchać – skrócić przerwę
Tobą istnieć – świtem wstawać
By wyśpiewać w drzew świątyniach sen o Tobie
Smukłym bukom o muzyce opowiadać
Moja Pani cała w bieli
Nie wypowiem dziękczynienia
Więc wypiszę
na tablicy
na dwa głosy
Lubię Panią …
Lubię Panią …
Kocham Panią …
Kocham Panią …