Jankesowi
milczenie to dobra zapałka
więc milczysz i słuchać też nie chcesz
modlitwy do drewna układasz
niech suche będzie nareszcie
ślady po sobie chcesz zatrzeć
na mosty wysypać płomienie
by nicość za sobą zostawić
i spalić nawet milczenie
podkowa nad drzwiami odpadła
za mocno ktoś je zatrzasnął
odjechał do ciszy na sankach
ze wspomnień buty otrząsnął
przykładasz ucho do ziemi
trzask ognia już tylko słychać
twe prośby przez sen wymilczane
popiół jak całun okrywa
plecak do drogi gotowy
łyk zimnej herbaty bez miodu
dokładasz drewna do ognia
szkoda że ze swego domu