mrozy w tym roku wcześniejsze
palce grabieją drzewu
nie śpi jeszcze pośpiesznie
rozrzuca liście po śniegu
gubione trąca niechcący
muska na pożegnanie
nim wiatr zgarnie je w kąty
szopy bez dachu na grani
jeszcze dziś czuję twe słowa
skryte teraz pod liśćmi
gdy dotknięć mija pora
radosny sen już się wyśnił
pochyla się stara szopa
po kątach szuka szeptu
on się wcale nie schował
odeszłaś a ja na śniegu
dłońmi przesuwam po śladach
za gwiazdą wodzę spojrzeniem
mówisz było nieprawda
co jeszcze skryłaś pod śniegiem
i zostawiłaś na koniec
gdy jesień kończy pienia
coś czernią brudzi dłonie
to dotyk którego nie ma