poeci chwil

bieszczadzkim fotografom

chwytają świat alfabetem Morse’a
trzaskami migawki ―
na mrozie najpiękniej
potok dzieli loki na czworo

wiosna za chwilę i
zauroczenie ― ech te muchy
za skrzydłem kawałek wiary
na szczęście korzeń cały nad wnukiem kamieni
odchodzącym cóż
proza

latem połoniny
powiew na czworo i więcej ―
przekreśla słońce zachodzące nad końmi
wśród dogasającego lasu
nisko się trzeba pokłonić

we mgle kikuty dróg do zmierzchu
i rozmazane buki
złoto zlizali poeci za kawałek mamony
trzaskają gałęzie
i znów do pobudki
przez kilka nut
rozbawionych śnieżek

― ― ―

lepią minione i dziś
załamaniami światła
na czasem skupionych kroplach