oby

czas na przebudzenie.
w ręku sztandary przekleństwa połamane opłatki
niektóre zgnietliśmy kolanami
gdy mówili pusty kokon pękł
życia nie będzie
nie ―
bociek
my też możemy żyć

my
skrzydła ulepione z wyśmianych pytań
słów bez słów strachu na pokaz (błąd)
mrugające usta
a wokół klekot

spłowiało Niebo?
spływa kroplami zachodu
już pod stołem poprawne gloria i ave i
przepowiedziano wszystko
żrą ochłapy

― ― ―

tym razem
kundle (podobno najwierniejsze) wyrwą się z fatamorgany chociaż
lubiły podjeść nawet przed snem
merdając ogonkami na lewo i prawo
głaskali więc jeszcze

obietnica kiedyś.
czekamy

oby

twórcom prawd na sznurkach