obręcz

żar na krawędzi urasta do wielkości katedry
krok do pochłonięcia przez potok ulicy

za plecami
na odległość kawałka metalu
znak stop
zawinięty w ból głowy

tamta szepcze
krok
za horyzont od trzech gór
obok stojący z trąbkami w dłoniach

chciałby cokolwiek
przecież zasługuje
na tabliczkę czekolady

choćby gorzkiej