nikt nie czeka

w wosku zakrzepło ― nie dojdę
czy kiedyś się jeszcze obudzi
czy starczy czasu by dobiec
gdy szlak pod Hon taki długi

słabość czy pióra dostrzeże
dziś tlące się ― zbyt blisko chciałem
zmęczony zlizuję ziemię
wiatr mocny do tego zamieć

dotarłem ― klękam na progu
jak zwykle ― nie zdążyłem
zamknięte drzwi mówią ― pozdrów
Jaworzec i Połoninę

teraz nie wiem co łatwiej
zdobywać doliny czy szczyty
na dworze jak wczoraj zamieć
pytania już mi obrzydły

głowę położyć gdzieś chciałbym
niech wiatr ulepi poduszkę
czy twarz przytulę zanim
z piórami w śniegu utknę