Zbudziła się w lutową noc
Przebiła kokon lodem ścięty
Zimowym wiatrom skradła moc
Zabrała z sobą czas zmarznięty
Wzięła pod rękę stary pień
Rozlała płaszczem po równinie
Na siwych polach w noc i w dzień
Budziła życie młodym winem
Zmęczona swój znalazła brzeg
Przylgnęła mocno do zieleni
Uspokoiła nurtu bieg
I stary pień podała skroni
Falą stłumioną rzeźbiąc wiatr
Pieściła trawy zamyślone
Zbudzeniem swym uniosła kwiat
Odkryła drzewo zadziwione
W przymkniętych dziupli zerka mrok
Świec zostawionych nocą szuka
Kamień przewraca myląc krok
Brzeg oswojony znów przesuwa
Bliżej korzeni pragnie być
Wypłukać piasek niepotrzebny
By ze swych fal splecioną nić
Wzmocnić odbiciem rzece wiernym