alchemicy szczęścia pozują z berłem w ręku
brzęczą złotouście
wzajemnymi ukłonami
po wyroczni nie ma zakładników
prawo na wysokość mchu sprawdzi
urodzaj na grzyby
kontrolowany odstrzał
w owczej skórze niezbędny
za długo grali bezkarnie na przeludnionych ulicach
wosk z niechętnie stawianych świec
skapuje na zamknięte trumny
chroniąc przed wykluciem słów
zanim dognie się czas
twórcom prawd na sznurkach