nie będzie święta wolności
ogłaszają ― cóż z tego
kufli nie da się dopić
diabli złego nie wezmą
nie będzie też wybaczenia
dopóki głowy wysoko
kreska nieba nie sięga
choć do dziś mówią ― po co
nie będzie kornych pokłonów
próżno przyszłością kupczą
ani z przestrachu dzwonów
przed chwałą pychą podkutą
nie będzie na tacy srebrników
od bezsenności wiecznej
zamknę oczy by wykuć
jutro ― wbrew drwiącym
będzie
pieśni bardów przebiją
bańkę ― naiwni lepili
by prawdę okrzyczeć maligną
i nocnym śmiechem zakrzywić
przebiją ― ulica zakwitnie
to nic że kilku za modą
śpiew zamilknie o świcie
czy zabrzmi za rok
na nowo?
4 czerwca