muza leniwa

wyschnięte pióro
dziennych rozmyślań
czeka na atrament nocy
przyszła ― kartka pusta
brakło ręki co pióro zamoczy

godziny czekania pełne popiołu
niespokojne chcą unieść głowę
rozbudzić się choć na chwilę
i wreszcie zakochać się w słowie

a była tak blisko skakała
z kamieniem pod rękę po wodzie
odwiedzała kaczki na jeziorze
śmiała się do sitowia
liczyła zorze

wołam ― wróć i zatańcz
uśpij wieczorem ryby
połóż dzieci do łóżka
przytul się chociaż na niby

zamglij się może zalśnij
cokolwiek tylko wróć
i do plecaka wierszy
nowy o Pani wrzuć