nocą gdy okna są ślepe
muza obnaża myśli
staje bezwstydnie w świetle księżyca
i kusi wiersz by się przyśnił
liczy cienie leniwie
w gąszczu skryje się czasem
zbiera na zapas ulotne chwile
by oddać je innym razem
słowo niechcący rzucone
czeka w wianku na pióro
zmieni się w ptaka jeśli poeta
otworzy oczy na chwilę