gdy modlitwy o prawdę odbite od chmur
spadają zimowym deszczem
czekam na przeskok iskry
błysk żarówki przed lustrem
zrozumieć
dziwna prośba
wobec wszechobecnego strumienia pewności
nie ma za co kupować wiary
przeterminowane bony od matki nadziei
nie starczą na śniadanie w makdonaldzie
zresztą niektóre to podróbki ― niby wiedziałem
ale tak pięknie szeleściły
rozkładałem je do rana
w siódmym kręgu
bruk czeka
czyje skrzydła teraz
osmolą się w błocie
twórcom prawd na sznurkach