skały zmieniają się w kawałki kości
czemu za światłem ma być łatwiej
a czytałeś przestrogi
nadzieja zabija ―
kark przygięty od spoglądania w gwiazdy
na pociechę pod stołem
kawałek gładkiej skóry wielkości dłoni
na zimno i smutek
kpina ― słowa szeptane przez szal tracą moc
wiatr trawi słowa o
wrócę na wiosnę
zesrał się
na zielono
ze wszystkim się pogodziłem
nie słychać krzyku z ust
jedną wznoszę modlitwę
gdzie będzie grób