makowiec

sen
dziewczyna z dzieciństwa

pamiętasz
zgubiłaś klucz ― rozwiązała się kokardka ―
wspomnienie warkoczyków budzi demony
kpią tańcząc walczyka jak my
kiedyś

nie chce przyjść
odwróciłaś głowę gdy słońce
budziło kwiaty z kokonów
a ja
zacząłem uważnie patrzeć pod nogi
chociaż bose stopy nie gniotły traw

jawa

― pokrzyczmy trochę
dość babrania się w ― mogło być
napalę w piecu tylko nie otwieraj okna
proszę
starczy że nie potrafię zamknąć mojego

dzień

idziesz po chleb
noc taka długa
spruty szalik
może nowy będzie dłuższy
kamizelka niepotrzebna ―
ręce i tak pozostaną zimne

nie chce przyjść
deszcz miał padać a tu susza od sierpnia
marzy o śniegu gdy stopnieje
trawa nie będzie taka ostra
i kokony ―

jawa

nie zdążyłem
zaproszenie przyszło zbyt szybko

sen

sen