marszczy się lustro
okulary może w łazience
i reszta z zakupów została
czas szukania
spadł pierwszy śnieg ― nieśmiało ―
skrapla się policzki mokre
rozgarnia włosy powoli ― to już ―
liczysz jeszcze na odwilż
drzwi milczą a obiecywali
zabiegani ― jutro na pewno
rozumiesz ― wiatr jak mantrę
idą święta przynajmniej wtedy
krzątania trochę ― zadzwonili
że tak bardzo i tamtego też
przez godzinę ― dobre i tyle
czekasz
rumianek bez cukru ― koniecznie letni
rozlewasz drżącymi kroplami święcąc okruchy piasku
w krzyżach dziś bolało
w sąsiadce ty lecz śmieją się ― śmieszny beret
i ta mina ―
nie wiedzą dlaczego dogasają w oknach świece
gdy trzeba pamiętać
wiadomości zacięły się aż głowa opada
dobre na bezsenne noce
tylko prądu szkoda
chociaż ― nie zaszkodzi mała przyjemność
gdy niecierpliwy kogut ― już czas
podobno wtedy widzi się ogień i lód
― ― ―
czy powie jak długo
czy powie
czemu tak długo