listopad w Tworylnem

zmęczony wyciskaniem ołowiu
przegląda rozsypane pamiątki
może uchowała się wśród ruin
samotna koniczyna na bezsenność

puls przyspiesza gdy niewidzialne dzwony
wzywają ostatnie liście
pod krzyż z uwiędłym kwiatkiem od jasia
co miał telefon do Pana Boga

w zamglonym wzroku nie ma nadziei
łez też już brakuje
do wzruszeń przed Świętą Przeczystą
czy wspomnienia śmiechu z Mikołajem
bawiącym dzieci

chciałby odejść cóż
wiatr zachorował na szarość
schorzenie skrzydeł
uleczalne pierwszym przymrozkiem
lub płatkami śniegu

jeszcze dzień dwa
uśnie
do wiosny

by czekać na swoją kolej