cudze winy

otuleni nocnym wiatrem
oszukujemy szeptem koszmary by bardziej
żyć ― powieki garbią się krzepnięciem mgły
przyklejonej do szeroko otwartych oczu

ogłaszają ― za chwilę świt
lecz nikt nie poda kromki chleba
zaklinają chwile by trwały
wbrew przeznaczeniu

we wczorajszej herbacie
cukru tyle co wiary
i przebaczenia w ostatnim śnie
każą trwać

nie zegniemy kolan chociaż kuszą
nirwaną w kusych spodniach
pytając o zrozumienie
niepopełnionych grzechów