o świcie zbudziłaś drzewa
by dzień mógł odczytać z liści pogodę
może nie będzie zbyt rzewna
chociaż lata już koniec
jesień za progiem się wierci
dam ci zasuszone przypominajki
dotykiem noc zaniebieścisz
pobędziesz ― zanim
ref. chwile w kasztany zamkniemy
nie uschną razem z liśćmi
zbudzimy je słowem jednym
gdy wiosna kry będzie liczyć
herbatę gotujesz bo chłodno
łyżkę miodu pewnie dodasz jak zwykle
fusy jesień wywróżą pogodną
świeca wieczorem zakwitnie
i słowa będzie zapalać
choć przecież chłodne na pewno nie były
wiatr na skrzypcach zagra
deszcz zadzwoni o szyby
ref.
dziś na autobus czekasz
przystanek pełny ― wszak koniec sezonu
droga cię czeka daleka
mówisz ― wracam do domu
i połoniny żegnasz
uśmiechem skąpym na kreskę
zostanie zagadka jedna
czy tam jeszcze powiesz ― jestem
ref.