Błazen przybłęda

dzwoneczki kapelusz i fotel
bujany ― jeszcze i jeszcze
i szklanka na zdrowie potem
i rów w nim wygodniej przecież

gdy życie twarz chowa ci w dłonie
sękate ― los dźwigać wciąż musisz
i zamknąć oczu nie możesz
pokora brzęczeniem już kusi

ref. wędrowny grajku przybłędo
graj jeszcze choć skrzydło się topi
wyrzucą cię zaraz na pewno
kufla nie zdążysz dopić

pod ścianą siedzisz a obok
pijany polonez się mroczy
niech diabli ― rozumiem ― porwą
do lustra mówisz ― odpocznij

nie warto strun rwać wieczorami
i piwem popijać przekleństw
bo błaznów mają dziś za nic
niechaj zamilkną nareszcie

ref.