bieszczadzkie powroty
miasta buduje się na równinach
w górach są objawione ołtarze
Jalu Kurek
na równinach nie ujrzysz ołtarzy
świec nie ma gdzie postawić
głos czasem tylko zadrży
gdy znicz wspomnieniom zapalisz
ślady na mgle odbitych
oddechów – często samotnych
wzywają – wrzosy zakwitły
lecz – trudne są powroty
z gór prawdziwych niewiele zostało
dziś schody budują na szczyty
boisz się poznać prawdę
wrzosy zakwitły