krótki oddech marionetek między ścianami
przed lustrem z wytatuowanym śmiechem
daleko sen i dzień i noc
bez klnącego czasem świtu
skazani na toksyczność zaciskamy skrzela
po ostatni jęk
zabawki też ktoś zabrał
wiatr na szybach rozdrapuje strach
żebrzących o nudę chwil
my degeneraci ostatnich dni
kaszląc oszukujemy dzieci
pocieraniem dziurawego kapelusza