muza nadziei

wiatrem zakręcę na wodzie głębokiej
by wirem sięgnąć drugiego dna prawdy
nie wiem ― wciąż krzyczę ― co topi mnie w błocie
dokąd podążam kto może mi zdradzić

droga się spala zamglonym tumanem
drzewa zwalone runęły na znaki
idę bez światła co ścieżkę pokaże
lub chociaż kreski da znaleźć na mapie

jak wiatr uchwycić by wodą zakręcić
i mgłę ugasić palącą się wkoło
które potrzebne tu będą zaklęcia
księgi znaczenie zrozumieć pozwolą

by szlak znaczony plamami czerwieni
znalazł swój koniec przy domu z kominkiem
czy wreszcie spotkam wśród teatru cieni
muzę nadziei co ciągle mi niknie