kartka

zbudziłem się ― na ścianach echo
co umarło nim powstać zdołało
sen był więcej wart niż te smugi
przeciągnięte po ciszy niedbale

obok pusto jest kartka na stole
czasem chciałbym nie umieć czytać
aby zbudził mnie ktoś przed koszmarem
razem ze mną dzień nowy przepytał

czy pamięta co dzisiaj ma przynieść
choćby bułkę na lekkie śniadanie
byśmy mieli siłę na przekór
czasom w których tęsknota nad ranem

nowych światów gdzie kartek już nie ma
jest milczenie bo słów nie potrzeba
jest spojrzenie krótkie przelotne
lekki dotyk co wart jest tęsknienia

wicher zawiał i kartka opadła
lecz na kurzu ślad jej pozostał
czy go ścierać nie wiem naprawdę
choć we mgle
nowa postać