słowa
portrety przekwitłych madonn
w wytartych do czysta popielniczkach
plują gwoździami niezrozumiane
wypinając się ostatkiem sił
my poezja
chwila chwały
przed wysypiskiem
i kiśnięciem wśród podobnych
wydęte policzki
czas przekłuć
albo przymknięte oczy
i błoto między zębami