Stachowi Ożogowi
błaznowi kazano grać rolę błazna
dwoił się i troił chcąc dogodzić
publice klaszczącej łaskawie
w rytm orkiestry
dziewiąty akt potknięcie
pewnie celowo
buty zbyt duże by nad ranem uwierały
świadomością śmieszności
uciekając ze sceny
zrzucał barwy nadziei po deszczu
znamię niewolnika
w końcu nagi
odpadł garb
istniejący tylko w lustrze
spalone
ubrania mosty dzwonki (tak nie zmyślam)
zaśmiał się palcem
błaznom