zmęczony wyciskaniem ołowiu
przegląda rozsypane pamiątki
może uchowała się wśród ruin
samotna koniczyna na bezsenność
puls przyspiesza gdy niewidzialne dzwony
wzywają ostatnie liście
pod krzyż z uwiędłym kwiatkiem od jasia
co miał telefon do Pana Boga
w zamglonym wzroku nie ma nadziei
łez też już brakuje
do wzruszeń przed Świętą Przeczystą
czy wspomnienia śmiechu z Mikołajem
bawiącym dzieci
chciałby odejść cóż
wiatr zachorował na szarość
schorzenie skrzydeł
uleczalne pierwszym przymrozkiem
lub płatkami śniegu
jeszcze dzień dwa
uśnie
do wiosny
by czekać na swoją kolej