rzecz o Zdzichu Pękalskim

Zdzichowi z Hoczwi

Święte Madonny już wyglądają
ze świńskich koryt zaciekawione
co też wyrzeźbi on dzisiaj rano
zanim na Anioł zadzwoni dzwonek

i jakim barwom powierzy wartę
by drewna strzegły przed zębem czasu
ale on dzisiaj buty wytarte
do opowieści kieruje lasu

by namalować słowem Bieszczady
i leśnych ludzi klnących pod nosem
że wina mało ceper postawił
i nie rozczulił się nad ich losem

w długą opowieść przy świecach snutą
diabeł zagląda by dopilnować
czy go do końca z dobra wyzuto
i nikt nie będzie chciał go wychować

dzień dzisiaj długi wszak lato w pełni
a na gawędach świat się nie kończy
trzeba ocalić skarby tej ziemi
drzemią za długo za czasu pnączem

więc zbiera deski z cerkwi spalonej
by im darować święte oblicza
święte podwójnie ― kiedyś zranione
dziś dwóch obrządków dostały życia

dziwią się ludzie ― skąd taka siła
by marzeniami dotykać wiatru
Bóg wynagrodził bo drżała chwila
kiedy w profanum odnalazł sacrum