póki starczy sił

Bieszczadów szukam w Bieszczadach
w miętowej herbacie z Łopienki
parzyłaś ją na pokrzywach
zarumienieniem

szukam bo jeszcze jesienią
rozmydlały się
bańkami na plecach
mówili wirus niedojrzałości

oczy za opaską
dobra na stygnięcie słów
tych najpiękniejszych
wypowiedziano wszystkie
może jeszcze nie

zmęczenie
najmocniejszy narkotyk
ograniczyło wolę do ― muszę
jeszcze raz
położyć na szalę śpiew
klęczący przed paroma kamieniami
w poszarzałej trawie z plamami bieli
wtedy najlepiej widać
to tu

Bieszczady
od rana w złudzeniach

miękka poduszka