Wetlina się tli o zachodzie
litościwa rosa ją studzi
anioł z diabłem popija na dzierganej makatce
za legendy – tak pragną je zbudzić
smolarzy zaprosić do stołu
by sił mieli jeszcze choć trochę
wspomnienia jeszcze pożyją
gdy retorty nie zgasną wieczorem
ref. Bieszczadów w Bieszczadach wciąż szukam
wiem są jeszcze u Zdzicha w Wetlinie
w Cisnej próżno ich latem szukać
jesienią może gdy słońce
w liściach zastygnie
na dobranoc piwo dwa czwarte
chwiejny krok niejedno ma imię
może zagra Samolot Beatę – wciąż czeka
na fregatę co w morze wypłynie
buty odda Prawdziwek turystce
co w baletkach się pcha na Wetlińską
i Agatka uśmiechnie się złoto –
że guzik warte to wszystko
ref.
z Bogdanem partyjka w warcaby
przyjdzie przegrać jak zwykle cóż – życie
i tak będzie prima ukradkiem je schowasz
by z Zygmuntem zapalić o świcie
Szubiego od dawna już nie ma
altana zarosła pokrzywą
tak mało ich pozostało – dzień ziewa
już pewnie trzeba zamilknąć
ref.