listopad się śpieszy liście w rym układa
zima już blisko podobno ma być mroźna
znów białe kaktusy wyrzeźbi na trawach
ze snem jagodziny pozna
połoniny dawno zardzewiały z tęsknoty
za ciepłą kolędą i świętym Mikołajem
na polach czuć jeszcze jesieni dotyk ―
po babim lecie pamięć
ref. wiatr zawiał deszczem z Wyżniej
trawy pochyla ty też się słaniasz
nie martw się niż dalej już bliżej ―
Chatka na Wetlińskiej z mgły się wyłania
Lutek Puchatek nawiózł dzisiaj drewna
mróz na karku ― chatkę snem zasypie
i jesień zmęczoną westchnieniem pożegna
drzwiami cicho skrzypnie
kubek czekolady już czeka na stole
i herbata z rumem ― cieplejsza gdy wiatr wyje
czegóż trzeba więcej ― proszę powiedz ―
tylko Muzy ― i śpiew popłynie
ref.
woda w źródełku krzepnie zaskoczona
mróz zbyt wcześnie zakleił jej usta
wiatr szronu naniósł potem dalej pognał
listopad ― trudno mu ustać
chce zdążyć przed zimą zdjąć ostatnie liście
nim grudzień gałęziom czapki pozakłada
i mroźny na trawach położy się styczeń
o sen w Bieszczadach zadba
ref.