Nie zostawię muchom rozdrapanych słów

kilka słów na przekór osiwiałej mgle
maże się po kartce
miały dotknąć lata choćby w babim śnie
czasu im zabraknie

trudno łapać chwile kiedy z dłoni wiatr
wyrywa ich strzępy
i włóczy po skałach potrzaskanych wczoraj
jak w szkle luster zmiętych świat
nasz świat

ref. przepowiednia kary za olśnienia dwa
zgniata próżną wiarę w obiecany raj
czarna noc się tka po zasmarkanym dniu
nie zostawię muchom rozdrapanych słów

gdy w Bieszczadach szukam zapomnianych dróg
zarosły łopianem
czasem zamajaczy we mgle mały klucz
słońca błysk nad ranem

świt przecież daleko – martwa ręka śni
o kropce po nocy
szczęk gałęzi wkoło gdy chcesz wschodu dotknąć
wyrwać światła wątłą nić
i być

ref.

kroki w mroku krótkie przed następnym strach
kilka słów przed progiem
w niepewności jutra zagubione trwa
kiedy ich sens pojmiesz

duszność zamiast wiary wciska pióro w dłoń
chwila i oplecie
urywany oddech ale przecież wtedy
także można głośno kląć
tak – kląć

ref.