kiedy będę odchodził chwilę się zamyślę
nad piosenką ostatnią dla ciebie
wiatr pewnie ją porwie na strzępy jak wszystkie
spisane pod bieszczadzkim niebem
zamyślę się związany horyzontem
niby z Wetlińskiej dalej do granicy
może ta chwila ułatwi mi ― potem
czy czas próżno chmury liczy
ref. w dolinie lato wpław
o łódce zapomniało
już sierpień jesień tka
na trawach ― czyżby szarość
zieleń jeszcze przez chwilę ― chłód ją rankiem wita
pajęczyną utkaną w pośpiechu
a jesień u progu stoi by zakwitać
czekała tak długo by nie czuć
łąk barwionych porannym przebudzeniem
dziecięcą wiarą w magiczny kapelusz
misiów kulawych postawię siedem
by noc skrócić ― pytasz czemu
ref.
skrzypce wyjmujesz pani i w requiem dla lata
zasłuchuje się smutek wieczorny
ta chwila jest pewnie tego właśnie warta
za przełęcz odchodzę zmęczony
zaraz zniknę tylko skrzypce zamilkną
a piosenkę napisaną dla ciebie
porwie wiatr na strzępy jak inną
skrawki zostaną pod śniegiem
ref.