To już

ogień się tli mrużąc sny o potędze
drew brakło mi pytam czy warto być
marna dziś noc jutro co ― także nie wiem
mrok mroczy się ― pewnie też zniknę w nim

ref. tu wilczy zew budzi mnie ―
choć trzeszczy cienki lód
zrywam się biec przed siebie
skrzep budzi się ― mówią grzech ―
to wolność ― chwytam znów
ona tu moim niebem

bieszczadzki las garbi się cały w bieli
sen nie chce przyjść jak się odbić od dna
daleko tak trudno się przez mgłę przebić
wiatr zgubił ślad ― w oczy mi jak mój strach

ref.

tak ― warto iść ― czasem śnić o potędze
bieszczadzki raj jest o krok ― jedną myśl
tak warto iść chociaż osty są wszędzie
świat złamać ich ― kolce w pięść i do krwi

ref.

potem do gwiazd ― nie gnić jak marne złoto
i w kieszeń śpiew wilka o wschodzie dnia
lecieć by trwać ― licho niech diabli porwą
niech ulic smród łyka ktoś ― lecz nie ja

ref. tu wilczy zew budzi mnie ―
choć trzeszczy cienki lód
zrywam się biec przed siebie
skrzep budzi się ― mówią grzech ―
to wolność ― chwytam znów
ona tu moim niebem

wilczy zew
budzi mnie
trzeba biec
mówią grzech

wilczy zew
budzi mnie
trzeba biec
pęka skrzep

to wolność