Kremenaros

następna legenda leci z dymem sinym
na Bukowe Berdo wiatr unosi popiół
gwiazdy liczą iskry nie policzą nigdy
bo z piosenki nowe polecą po zmroku

o ustrzyckiej knajpie sczerniałej od żali
spijanych wieczorem z piwem od łez letnim
ostatnie poproszę ― może skończę zanim
siły już zabraknie lub głos zdążę przepić

ref. Kremenaros cichnie deski w kącie płaczą
po rozlanym piwie ― tyle tylko trzeba
czy gadać do błaznów po próżnicy warto
zostawcie Bieszczady nie próbujcie nas zmieniać

nie próbujcie ― z popiołów zbudzą się upiory
będą wyć po wioskach wymazanych z mapy
stare się przyłączą ― duchów zastęp głodny
błądzi już u progu ― strachu wam nie starczy

może ktoś napisze na deskach ikony
drewno ból uświęcił więc i łatwiej będzie
cerkiew Pulpit nazwą ― do Bieszczadów modły
na Rawki polecą do wiosny posiedzieć

ref.

kwiatów kilka zwiędłych ― że niby radośniej
grób za chwilę będzie więc świętować trzeba
jeszcze parę ptaków złapać martwych w locie
słońca nie doniosły ale żal pogrzebać

mówią lepsze idzie nowych wygód kilka
więc dlaczego smutek szpeci wasze twarze
tak ― Bieszczady giną wolność we mgle znika
gardła nie wystarczy by wykrzyczeć skargę

ref.